Balon - a więc pneumatyczne zadaszenie boiska, po raz pierwszy na mieleckich błoniach stanął jesienią 2022 roku. Długo jednak nie funkcjonował - w czasie Świąt Bożego Narodzenia zawalił się pod naporem śniegu. Na sezon już nie wrócił, trwały bowiem jego naprawy.
W 2023 roku udało się go postawić, ale również grudniu, został opuszczony, ze względu na silny wiatr. Doszło wtedy do rozszczelnienia powłok, co obniżyło ciśnienie wewnątrz balona. Finalnie okazało się, że jest uszkodzony - ponownie trafił do naprawy.
Jak będzie w tym roku? Optymistycznych wizji nie ma, a miasto ma ekspertyzę, która wskazuje, że takie zadaszenie w tym miejscu, nie ma racji bytu. - Cały czas przyglądamy się sprawie. Mamy jedną ekspertyzę, która pod znakiem zapytania stawia możliwość ustawiania go w tym miejscu - przekazał na październikowej sesji rady miejskiej wiceprezydent Tomasz Leyko.
- Chcemy się temu przyglądnąć. Pieniądze to jedna rzecz, nie ma sensu go stawiać, kiedy on znowu opadnie. Mamy jednak zobowiązania wynikające z dofinansowania i chcemy je wypełnić do 2027 roku - podkreślał.
Tomasz Leyko precyzował, że w ekspertyzie wskazano problematykę występujących w tym obszarze wiatrów oraz uwarunkowań terenowych.
Miasto na budowę zadaszenia boiska dostało sporą dotację, a sama inwestycja kosztowała 2 mln zł. Dotacja oznacza konieczność zachowania tzw. trwałości projektu.
- W tej chwili balon będzie wysłany do remontu, negocjujemy to. On jest złożony - informował Jacek Cyganowski, dyrektor Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji. - Będziemy chcieli też zasięgnąć opinii środowiska sportowego. Zasadne jest pytanie czy jest sens go rozstawiać w zimie, bo kluby piłkarskie nie wyraziły zgody na to, by tam trenować. Koszty treningu, które będą pod balonem są tak wysokie, że nikogo nie stać na to.