- Przyjeżdżam w charakterze kandydata do Parlamentu Europejskiego - eurokołchozowego - rozpoczął konferencję prasową w Mielcu Grzegorz Braun - „jedynka” na podkarpackiej liście KWW Konfederacji KORWiN Braun Liroy Narodowcy. - Chcemy powrotu do normalności, chcemy państwa polskiego i chcemy, żeby Polska była polska - dodał.

Spotkanie Grzegorza Brauna w Mielcu rozpoczęło się od konferencji prasowej, a zakończyło długim spotkaniem otwartym z mielczanami. Kandydat wyborów na Prezydenta RP w 2015 roku, a także ostatnich przedterminowych wyborów na prezydenta Gdańska zainaugurował tym samym kampanię w wyborach do Parlamentu Europejskiego z list KWW Konfederacji KORWiN Braun Liroy Narodowcy, na której jest „jedynką” z Podkarpacia.

- Parlament w Brukseli nie jest dla nas celem samym w sobie, to jest stacja przesiadkowa, bo po kampanii europarlamentarnej szybko nadejdzie jesień, kampania do warszawskiego parlamentu i tam mam nadzieję, że znajdziecie państwo wprowadzoną przez siebie silną reprezentację naszej Konfederacji – powiedział Grzegorz Braun. - To konfederacja narodowców, wolnościowców, obrońców życia, własności, wiary polskiej. To jest konfederacja patriotów, którzy chcą żeby było państwo polskie, a nie jakiś land eurokołchozowy. Patriotów, którzy chcą normalnej rodziny, a nie tęczowej rewolucji – powiedział.

Braun recenzuje kontrkandydatów. Co o Porębie?

- Powtórzę też to, co ledwo dwa miesiące temu mówiłem w Gdańsku: nie będą zboczeńcy wychowywać polskich dzieci, nie będą Niemcy i Żydzi uczyć nas historii i nie będą eurokomuniści pouczać nas, jak mamy rządzić we własnym państwie. Mam nadzieję, że ten program jest równie czytelny w Mielcu, jak we wszystkich zakątkach Rzeczpospolitej. Kampania eurokołchozowa to jest dobry moment, żeby ostatecznie otworzyć oczy, zobaczyć, że ci, którzy do tej pory stawali na narodu czele albo nie chcą albo nie potrafią stać na straży polskiej racji stanu i polskiego interesu narodowego – powiedział Grzegorz Braun.

Polityk pozwolił sobie też na zrecenzowanie swoich kontrkandydatów. – Szanowny, czcigodny eurodeputowany pan Poręba reprezentujący naszą konkurencję, jeszcze rok nie minął jak w willi Mosadu pod Tel Awiwem negocjował warunki kapitulacji Polski ws. zmiany Ustawy o IPN, czyli w istocie ustawy, która miała nam pozwolić na przykładne karanie tych, którzy z Polaków próbują robić zastępczych winowajców II wojny światowej. Tak być miało, ale eurodeputowany Poręba z eurodeputowanym Legutką z pobliskiego okręgu małopolskiego, skapitulowali w imieniu Rzeczypospolitej i działo się to w willi Mosadu – stwierdził Braun.

- Inny nasz konkurent - pan Siekierski, reprezentujący inną konkurencję - obóz, który nie waham się nazywać obozem jawnej zdrady narodowej. To sieroty po PRL i post-PRL zebrane w czerwoną, różową, tęczową koalicję. Pan poseł Siekierski to człowiek, któremu nogi wyrastają głęboko z PRL. W latach stanu wojennego urzędował w centrali sowieckiej, polskojęzycznej partii ZSL, później pod ukradzionym szyldem PSL działającej aż do dzisiaj – powiedział Grzegorz Braun w Mielcu.

Dlaczego Braun kandyduje z Podkarpacia?

Warto przypomnieć, że Grzegorz Braun nie tak dawno był kandydatem na prezydenta Gdańska – w przedterminowych wyborach spowodowanych zabójstwem śp. Pawła Adamowicza. Dlaczego więc do Parlamentu Europejskiego kandyduje z dalekiego Podkarpacia?

- Są tu świeże i nader pozytywne doświadczenia z poprzednich kampanii: prezydenckiej w 2015 r. (wówczas Braun kandydował na Prezydenta RP i na Podkarpaciu uzyskał 8132 głosów - tj. 0.97% - przyp. red.). Są tu bardzo silne, zaprawione w bojach struktury zarówno Ruchu Narodowego jak i formacji Wolność - powiedział Braun odpowiadając na to pytanie. W kontekście przedstawicieli pozostałych ugrupowań, które włączyły się do Konfederacji przyznał, iż znają się od lat i często widywali się przy różnych okazjach.

- Przyjazd na Podkarpacie to nie jest lądowanie na spadochronie z dalekiego kosmosu, tylko to jest powrót do stron rodzinnych moich dziadków. W tych okolicach Braunowie przed stu laty pięknie zapisali się w historii Polski - stwierdził Braun. - Niedaleko stąd Sandomierszczyzna, to tam z kolei po Kądzieli Reklewscy, rodzina mojej mamy - powiedział.

Braun dodał też, że przed wizytą w Mielcu brał udział także w spotkaniu w Nisku, gdzie dostał książkę „100 lat Harcerstwa Ziemi Niżańskiej”. Publikacja ta opisuje młodego chłopca – harcerza, który wygłosił pierwszy odczyt na temat skautingu w tamtejszym gimnazjum i taki był początek harcerstwa w Nisku. Tym harcerzem był dziadek Grzegorza Brauna - Juliusz Braun. 

- Traktuję to nie jako przepustkę i legitymację, ale jako zobowiązanie, żeby tutaj przybywając nie urągać tej historii, tradycji rodzinnej i polskiej, z której się wywodzę - zakończył.