By smutni panowie nie decydowali za całe osiedla

Ruszyły wybory do rad osiedlowych w Mielcu. To dobra okazja by zamienić Facebooka na konkretne działanie.

Teoretycznie osiedlowe rady wiele w życiu miasta zmienić nie mogą. Nie dysponują własnym budżetem, pełnią rolę opiniotwórczą. To teoria. Praktyka pokazuje, że głos rady osiedlowej może być słyszalny w mieście.

Wiele lat temu zrodziła się w Mielcu odważna koncepcja budowy nowego stadionu na błoniach za Hotelem Polskim, zwolniony teren w ścisłym centrum miasta miała zająć duża galeria handlowa. Pojawiły się nawet wizualizacje takiej inwestycji. Mielczanie żywo o tym debatowali. Nagle okazało się, że jedna z rad osiedlowych wyraziła sprzeciw wobec budowy galerii handlowej.

Decyzję w tej sprawie osiedlowi radni, których można było nazwać wówczas smutnymi panami - pasjonatami, podjęli na potajemnym spotkaniu. Nie było zawiadomień o spotkaniu, nie było konsultacji z mieszkańcami. Kilka osób postanowiło zdecydować za całe osiedle - czy tego mieszkańcy chcieli, czy nie. W podobny sposób wówczas odbywały się wybory do rad osiedlowych, wiedzieli tylko nieliczni.

Były też takie rady osiedlowe, które spotykały się na ławeczce pod blokiem i tam dyskutowały o sprawach miasta. Później rozmowa czterech panów stawała się ważną opinią mieszkańców osiedla.

Część osiedlowych radnych głośno opiniowała - oczywiście w imieniu swoich osiedli - sprawę budowy nowej hali sportowej w Mielcu. Czy mieszkańcy tych osiedli wiedzieli, że w ich imieniu składa się deklaracje w tak ważnej dla miasta sprawie?

Wiele osiedlowych rad tworzą też weterani, zasiadający w nich przez lata. To ich pasja, okazja do samorealizacji. Należy im bić brawa za tę pracę, ale czy są w stanie jeszcze nadążyć za szybko zmieniającym się otoczeniem i rosnącymi oczekiwaniami mielczan?

Mógłbym także wskazać dwie-trzy rady osiedlowe, które zaczęły już bawić się w politykę i przy okazji ostatnich wyborów samorządowych próbowały udzielać poparcia kandydatowi na prezydenta, także w imieniu swojego osiedla!

Nie brakuje natomiast mielczan, którzy chętnie oceniają innych na przykład na Facebooku, a ich zawodowy status absolutnie nie koliduje z możliwością społecznej pracy w radzie osiedlowej. Przyszedł więc czas by Facebooka zamienić na konkretne działania: minimum wybrać się na spotkanie wyborcze osiedlowej rady by poznać kandydatów i zadać im pytania o ich poglądy na problemy osiedla lub zgłosić swój postulat, a może samemu włączyć się w pracę rady?

Terminy osiedlowych wyborów publikowane są w sieci, każdy może je sprawdzić.

[ZT]50915[/ZT]

Ja natomiast zachęcam nowych przewodniczących rad by nie zapominali później o mieszkańcach, by się z nimi komunikowali - nawet przez Facebooka, który naturalnie jest świetnym narzędziem do przekazywania informacji, by nie ukrywali swoich spotkań i decyzji.

Zmieniajmy nasze miasto na lepsze od poziomu osiedli i róbmy to transparentnie!