Zamknij

SPR Stal Mielec postawiła się PGE VIVE!

11:21, 14.11.2018 P.C Aktualizacja: 11:49, 14.11.2018
Skomentuj

W meczu 11. serii PGNiG Superligi PGE VIVE Kielce pokonało SPR Stal Mielec 35:28. Kielczanie zagrali w dużym osłabieniu kadrowym, bo w spotkaniu zabrakło aż pięciu zawodników: Michała Jureckiego, Krzysztofa Lijewskiego, Arcioma Karaloka, Luki Cindricia i Arka Moryto. Mimo to, stanęli na wysokości i pokonali rywali różnicą siedmiu bramek.

Piłka ręczna, PGNiG Superliga mężczyzn
PGE VIVE Kielce – SPR Stal Mielec 35:28 (16:14)


PGE VIVE Kielce: Ivić, Cupara – Bis 1, A. Dujshebaev 5, Aginagalde 3, Jachlewski 4, Janc 8, Jurkiewicz 6, Kulesh, Moryto, Mamić 1, Fernandez 4, D. Dujshebaev 3
SPR Stal Mielec: Lipka, Wiśniewski 1 – Wilk 2, Krępa 3, Janyst 2, Wypych 2, Skuciński, Mochocki 2, Pawłowski, Sarajlić 3, Grzegorek, Kowalczyk 6, Cuzić 2, Krupa 2, Rutkowski 3, Ćwięka

Tempo spotkania było bardzo szybkie, obie drużyny nie przedłużały akcji, choć czasem mielczanie, tracąc rezon na skutek szczelnie ustawionych przed linią sześciu metrów kielczan, wymieniali między sobą nieco więcej podań w poprzek boiska.

Trochę zbyt frywolny w swych poczynaniach był środkowy rozgrywający Stali, Bartosz Kowalczyk, który najczęściej spośród gości trafiał do bramki Filipa Ivicia (w pierwszej połowie zdobył 4 bramki). Po stronie gospodarzy zdecydowanie najbardziej aktywny był Mariusz Jurkiewicz, który z impetem kierował kolejne pociski między słupki Krzysztofa Lipki. Równie dobrze spisywał się na prawym skrzydle Blaz Janc. Obaj zawodnicy zakończyli pierwsze trzydzieści minut z pięcioma trafieniami na kontach.

Gra miała dość szarpany charakter, obie ekipy zdobywały kolejne bramki seriami i notowały przestoje, wykorzystując wzajemne swoje błędy. Po serii czterech trafień, w trzynastej minucie meczu kielczanie prowadzili 8:3, w dwudziestej drugiej 14:9. Tuż przed przerwą jednak to mielczanie czterokrotnie z rzędu pokonali Filipa Ivicia, redukując stratę do jednego trafienia (15:14). Goście mieli szansę na wyrównanie, dostając trzydzieści sekund na przeprowadzenie ostatniej akcji, jednak nie udało im się zdobyć bramki, a w kontrataku bezbłędny był Blaz Janc, który ustalił rezultat pierwszej partii na 16:14.

To, co nie udało się gościom pod koniec pierwszej połowy, udało się zaraz na początku drugiej. Po dwóch kontrach Pawła Wilka z rzędu, mielczanie wyrównali na 17:17 i przez długi czas gra toczyła się punkt za punkt. Nie była to jednak gra pełna fajerwerków i fantastycznych akcji, a raczej epatująca błędami, gubieniem piłki czy posyłaniem jej gdzieś obok obu bramek. Kielczanie dość mocno kombinowali z ustawieniem w obliczu braków kadrowych i np. przez pewien okres meczu na prawym skrzydle grał… Julen Aginagalde. Obrotowy podjął nawet próbę rzutu z tej pozycji, ale na drodze stanął mu Tomasz Wiśniewski, który zastąpił Krzysztofa Lipkę w drugiej połowie.

Dopiero seria trzech bramek z rzędu w wykonaniu Mateusza Jachlewskiego rozpoczęła proces odjeżdżania kielczan od rywali. Ze stanu 20:20, w czterdziestej ósmej minucie meczu zrobiło się 26:21, Wtedy w innym elemencie charakterystycznym dla skrzydłowych spróbował swoich sił Julen Aginagalde i ten wyszedł mu bezbłędnie. Po może nie najszybszej, ale uroczej i, co najważniejsze, skutecznej kontrze, kielczanie zwiększyli swoje prowadzenie do sześciu trafień. Ostatecznie mecz wygrali siedmioma, ustalając jego rezultat na 35:28.

-  Jak było widać, nasza gra się układała, jesteśmy zadowoleni z tego, że tak długo udało nam się utrzymać kontakt z PGE VIVE. Było wiadomo, że już przed meczem skazani byliśmy na niepowodzenie, ale wyciągamy z tego meczu wiele pozytywów, bo drużyna zrealizowała to, co sobie zakładaliśmy z Krzyśkiem Lipką. Myślę, że na drużynach słabszych niż PGE VIVE, będzie nam to lepiej wychodzić i będziemy w pełni szczęśliwi. Nastawienie było takie, by się nie wystraszyć, iść na całość i walczyć w sportowej walce - ocenił Tomasz Sondej, drugi trener SPR Stal Mielec.

-  Jestem z Kielc i fajnie jest przyjechać do domu i zagrać mecz. Jeszcze fajniej byłoby wygrać mecz (śmiech). Do czterdziestej minuty jeszcze o tym myślałem, ale potem Kielce wrzuciły kolejny bieg i nam odskoczyły. Walczyliśmy na tyle, na ile nam starczyło sił, mielibyśmy lepsze humory, gdyby skończyło się pięcioma czy trzema bramkami na minusie, ale i tak jesteśmy zadowoleni z wyniku. Tylko w Kielcach zdarza się, że kibice drużyny przeciwnej skandują nazwę mojego zespołu, to super uczucie! - skomentował Tomasz Mochocki, rozgrywający SPR Stal Mielec.

- Mielczanie super powalczyli, a my trochę za szybko gubiliśmy piłkę w ataku, oni przez to zdobyli wiele łatwych bramek. Najważniejsze więc, że wygraliśmy i nikomu nic się nie stało. Nie był to nasz najlepszy mecz. Julen super zagrał na skrzydle, ale Julen jest najlepszy i może grać wszystko! Dzisiaj grał na skrzydle, na treningu grał na środku rozegrania, więc zdecydowanie jest najlepszy (śmiech)! W kontrze był nawet szybszy ode mnie, gratulacje Julen (śmiech)! - podsumował Blaz Janc, skrzydłowy PGE VIVE Kielce.

 

(P.C)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%