Zamknij

Jacek Klimek: Organizacja klubu dziś jest zoptymalizowana [WYWIAD]

20:18, 11.11.2018 Jan Mazur Aktualizacja: 21:04, 14.11.2018
Skomentuj

Były prezes piłkarskiej FKS Stal Mielec Jacek Klimek opowiada o dawnych juniorskich sukcesach, czwartoligowych realiach, dzisiejszej Stali i swoich marzeniach.

- Panie Jacku mija już 10 lat jak za pana prezesury Stal Mielec zdobyła Mistrzostwo Polski juniorów.
- Czas płynie nieubłaganie, tak pamiętam takich dni się nigdy nie zapomina - 14 lipiec 2007 wywalczyliśmy mistrzostwo Polski juniorów młodszych, a dzień wcześniej wicemistrzostwo Polski juniorów starszych. Daty te zapamiętam na zawsze. Ogromny sukces klubu z 4 ligi który ograł w drodze do finałów potęgi futbolu. Dla mnie PGE FKS Stal Mielec to zawsze będzie trzykrotny Mistrz Polski a nie dwukrotny – pozwalam sobie na taką interpretację historii.

- Mieliście dużo szczęścia czy inni Was zlekceważyli?
- W świecie w którym ja funkcjonuje słowo „szczęście” nie istnieje. Albo jesteś dobry i wygrywasz, albo jesteś słaby i przegrywasz. Wówczas musisz to poprawić, przebudować się i ciężko pracować. My wtedy mieliśmy dobrze zorganizowany model pracy z młodzieżą, wspaniałą kadrę szkoleniową i precyzyjne cele.

- W finale pana klub ograł profesora Filipiaka z Cracovii 5:0!
- Kiedy w finale wygrywasz 5:0 z Cracovią, która wówczas była hegemonem finansowym, to nie możesz tego nigdy zapomnieć. Nie zapomnę również nigdy pracy naszego trenera Witolda Karasia, który dał tym chłopakom spokój, charyzmę i pewność siebie. Pan Karaś to legenda tego klubu.

- W drugim finale zabrakło jednego punktu do złota?
- To prawda, drużyna juniorów starszych fantastycznego trenera Włodzimierza Gąsiora przegrała rywalizację z Amiką Wronki i musiała zadowolić się srebrnym medalem. Ta drużyna była długo budowana i nic nie wskazywało, że zabraknie kilku detali. Sukcesy te będzie bardzo ciężko powtórzyć bo dziś wielkie kluby mają dużo większy potencjał, zaplecza szkoleniowe i wreszcie zrozumiały, że „kreowanie” własnych piłkarzy jest bardzo opłacalna.  

- Dlaczego z tej złotej drużyny nikt nie zaistniał w dorosłym futbolu?
- To bardzo proste: zabrakło nam wszystkim determinacji i kontynuacji morderczej pracy. Po mistrzostwie wszyscy uwierzyli, że życie samo będzie się kręciło wokół nas i trochę odpuściliśmy zamiast wtedy docisnąć. Życie nienawidzi próżni przychodzą młodsi mają więcej motywacji i ty zostajesz tylko z medalem i marzeniami. Dziś na dobrym poziomie w 1 lidze funkcjonuje Maciek Domański w Rakowie Częstochowa, a ze srebrnej drużyny na poziomie I ligi grają Michał Czarny w Puszczy Niepołomice i mój ulubiony wychowanek Krystian Getinger, który wraz ze Stalą Mielec jest na drodze do Ekstraklasy - tylko oni mieli pokorę, mocny charakter i mocno walczyli o swoje. Należy pamiętać, że w tym czasie wypromowaliśmy wielu młodych piłkarzy transferując ich do klubów Ekstraklasy, ale niestety nie przebili się do profesjonalnej piłki.

- Rok później był awans do III ligi.
- Tak to był nasz ostatni projekt. Później ktoś ukradł nam marzenia i musieliśmy się poddać. Trudno jest grać na stadionie który zagraża katastrofą budowlaną a wsparcie finansowe nie gwarantuje żadnej jakości. Ale to bardzo ciekawy okres – w pierwszej fazie budowaliśmy drużynę walczącą o awans naszpikowaną „przyjezdnymi” i nie wyszło nam to najlepiej, a później Zbyszek Hariasz wybrał naszych najzdolniejszych juniorów i świętowaliśmy historyczny awans. Oczywiście należy pamiętać o wielkiej pracy włożonej w awans przez trenerów Januszowa Białka i Andrzeja Jaskota.

- Czy nadal interesuje się Pan piłką nożną?
- Oczywiście nadal mam kontakt z kilkoma managerami, bardzo często wizytuję różne stadiony – gdzie bardzo  interesuje mnie aspekt biznesowy. Uczestniczę w kursach dotyczących zarządzaniem klubami sportowymi, interesuje się i jestem blisko Klubu Biznesu Rakowa Częstochowa z racji tego że mam tam wielu przyjaciół – kapitalny projekt. Każdy klub to inny projekt inni ludzie. Nie wszyscy robią to dobrze, wielu chce coś osiągnąć, ale nie pilnuje zasad biznesu, nie szanuje sponsorów, nie dba o kibiców.

- Czy coś się zmieniło w piłkarskim biznesie w okresie tych 10 lat?
- W jednej kwestii nic – nadal piłka to emocje które są produktem sprzedawanym do wielu odbiorców, i kto wytwarza produkt o lepszej jakości lepiej go opakowuje ten więcej sprzedaje i zarabia. Jeśli chodzi o kwestie sportowe czy biznesowe to został zrobiony gigantyczny progres. Dziś kadra szkoleniowa to profesjonaliści korzystający z wielu narzędzi informatycznych, mający sztaby współpracowników, a kluby to potężne organizacje-kombinaty, które każdego dnia bardzo ciężko pracują do późnych godzin nocnych.

- Czy dziś można zarabiać na piłce?
- Przy dobrze zorganizowanym klubie można zarabiać między 5 a 12% rocznie,  oczywiście jeśli wszyscy znają mechanizmy i warunki panujące w obszarze biznesu. Rachunek jest zawsze prosty czyli przychód minus koszt daje zysk, który musi zapewnić funkcjonowanie klubu i dywidendę dla właścicieli. Ważne, aby wszyscy dorośli do tego modelu - czyli ten kto inwestuje i najwięcej ryzykuje musi zarabiać najwięcej. Pracownik operacyjny niczym nie ryzykuje więc nie może mieć pretensji za to, że pobiera mniejsze apanaże z wypracowanego zysku od podmiotu, który inwestuje i ryzykuje.  Wszystkie ogniwa muszą współpracować i najważniejsze - musisz sprzedać swój produkt dużemu klientowi/reklamodawcy, zbudować wspólny projekt gdzie zysk reklamodawcy musi być dobrze skrojony i musi cieszyć jego klientów.
W tym biznesie walutą jest publiczność i sympatycy a telewizja skaluje twój biznes. Kiedy Twoim aktywem jest 5 tysięcy fanów, to twoje aktywo jest skalowane średnio razy 4 bo 5 tysięcy to potencjalnie 20 tysięcy - każdy ma rodzinę znajomych i zawsze kolejnych członków przekona „wkręci”, że to fajna rozrywka i wcześniej czy później zabierze go na stadion albo do netu, aby poczytał o Stali a tym samym zainteresuje się sponsorem, który idzie krok w krok za sukcesem klubu.
Tu nikt nie da ci kasy za piękne oczy tu wynik reklamowo-finansowy decyduje - musisz o to dbać W tym projekcie miasto również ma dużo do zyskania - ma promocję, ma zdrowsze społeczeństwo, bo każdy młody chłopiec chce być jak bohater z sobotniej nocy. Każdy wierzy że też zostanie bohaterem. Bardzo ważne - musisz pamiętać i stawiać na swoich wychowanków - to podnosi prestiż tego biznesu. Medale młodzieżowych mistrzostw Polski bardzo pomagają.

- Ważne jest w której lidze gra klub?
- W tym biznesie liczy się tylko ESA czyli Ekstraklasa i jej 16 drużyn, i nie ma znaczenia, które zajmujesz w niej miejsce. Każde inne miejsce poza Ekstraklasą to kolejne miejsce w gronie przegranych - brutalna prawda. Tylko najwyższy poziom gwarantuje przejście na inny poziom finansowy, marketingowy czy sponsorski. Tam sprzedajesz emocje 10 razy drożej. Oczywiście mówię myśląc o realiach w obszarze biznesu czyli zarabianiu. Oczywiście nie można nikomu zabierać przyjemności z prowadzenia drużyny w III czy VI lidze w ramach pasji czy hobby. Niestety ciężko zbilansować biznes nie mając telewizji  blisko siebie.

- Czy myśli Pan o powrocie do Stali, do piłki?
- Bardzo często o tym myślę. W tym klubie się wychowałem, mam ten klub w DNA, ten klub mnie ukształtował jako człowieka nauczył walki, dyscypliny i pokory. Niestety ja jestem pragmatyczny więc na pewno nie zapukam nigdy do tego klubu bez wielkiego celu popartego planem biznesowym.

- Co Pan porabia dziś zawodowo?
- Nadal pracuje w koncernie Nestle Polska S.A. odpowiadam za sprzedaż produktów na obszarze Polski, kilka dni w tygodniu mieszkam w Warszawie. Dom rodzinny mam w Mielcu wiec jestem bardzo często w Mielcu. Lubię pojawiać się na Solskiego, tam dobrze się czuje, tam mam wielu przyjaciół - bardzo się wspólnie szanujemy. Obiecałem, że kiedyś tu wrócę i zrobimy coś wielkiego, ale to nie jest takie proste.

- Co Pan sądzi o dzisiejszej Stali Mielec?
- Podziwiam wszystkich którzy tam pracowali i do dziś pracują za ich skuteczność - dwa awanse w tak krótkim czasie to naprawdę coś wielkiego. Organizacja klubu dziś jest zoptymalizowana, działa bez zastrzeżeń. Pracuje  tam wielu zaangażowanych ludzi którzy kochają ten klub. Jacek Orłowski i Bartek Jaskot - to oni dziś napędzają tą organizację, zasuwają w tym projekcie na pełnym gazie i robią to na top poziomie.
Należy też podkreślić pracę ludzi którzy byli, kiedy klub grał w III lidze i nabierał prędkości,  czułem wówczas, że to będzie coś wielkiego – oni nie opowiadali pięknych sloganów, tylko bardzo szybko działali. Szybko nadeszły sukcesy czyli super drużyna, super stadion i wcale nie było to szczęście, tylko ogromna praca plus dobrze skrojony koncept. Myślę, że stać ten klub na awans do Ekstraklasy w przeciągu 2. lat. Jeśli nastąpi to wcześniej nie będę zaskoczony, bo ten klub to magiczne miejsce, ma legendę światowej klasy Grzegorza Latę i ma wielu przychylnych ludzi, którzy są bardzo aktywni i robią to bez rozgłosu.

- Kiedy Stal będzie wielka? Pana wizja i marzenie?
- Kiedy doczeka się kilku strategicznych sponsorów, którzy uwierzą we wspólny 5-letni sukces, następnie przekształcą swoje dzieło w Spółkę Akcyjną i wspólnie pójdą po sukces. Wydaje się, że jeden strategiczny sponsor już jest, spółka będzie wkrótce, więc brakuje do koncepcji drugiej nogi czyli drugiego sponsora. Łatwiej się poruszać na dwóch nogach. Chciałbym, aby pobliski kombinat Bruk-Bet Nieciecza wreszcie zrozumiał, że łatwiej budować wielkie narzędzie marketingowe w parze z legendą piłkarską niż pokonywanie przeszkód w pojedynkę.
Mam nadzieje, że Bruk-Bet kiedyś  przeniesie swoje możliwości finansowe do Mielca i popchnie swój wizerunek na inny poziom reklamowy, tak jak robi to PGE. Przemysł energetyczny wraz z biznesem budowlanym zawsze może iść w parze. Wiadomo, że łatwiej inwestować w markę, która powstała prawie 80 lat temu, niż przez lata budować samemu swój wizerunek. W Mielcu do dziś można spotkać na ulicy legendy piłkarskie - w Niecieczy muszą poczekać jakieś 50 lat na taką chwilę – po co czekać kiedy dziś można to mieć. Zaznaczam - to tylko moja reżyserska wizja przyszłości.

- Czy ta wizja jest możliwa ?
- W biznesie i w sporcie życie jest bardzo dynamiczne i czasami trudno przewidzieć kolejne ciągi logiczne tak więc wszystko jest możliwe.

- Dziękuję za rozmowę.
Również bardzo dziękuję. Życzę samych sukcesów redakcji hej.mielec.pl.

Jan Mazur

 

(Jan Mazur)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(2)

FKSFKS

11 1

Panie Prezesie pamiętamy, awans do III ligi to był klimat! Pozdrawiam i do zobaczenia na Solskiego. 00:56, 12.11.2018

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

reo

arbuzarbuz

0 3

Ktokolwiek to czytał przed wysłaniem? Interpunkcja leży, pełno literówek, wstyd by mi było taki tekst oddać w podstawówce do oceny, co dopiero wrzucać na stronę z takimi zasięgami. 20:23, 13.11.2018

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

0%